Percabeth
story - Rozdział 1 - " Z jego strony to takie słodkie, ale
późniejsze Wiadomości okazały się druzgocące."
Hejka
Mam na imię Majka i
mam 12 lat. Mieszkam w Wyszowie i zaczynam prowadzić tego bloga.
Jest to mój drugi blog. Rozdziały pisałam sama. Będę je
zamieszczała 2-3 razy w tygodniu, mozę troszkę rzadziej. Dedykuję
tego bloga mojej przyjaciółce która jest pierwszą jego
czytelniczką.
Całuski :*
Marie Jackson
----------------------------
Wstałam
o 700 i właśnie
szłam do kuchni gdy usłyszałam głos taty.
- Annabeth! Pora wstawać o 15 przyjedzie po ciebie Argus!
- Spokojnie tato już wstałam już – powiedziałam zaspanym głosikiem.- Już nie śpię
- Dobrze córeczko zrób sobie śniadanie i zacznij się szykować – powiedział mój ojciec z uśmiechem na twarzy. - Nie chcesz chyba żeby Percy na ciebie czekał.
- Tato umówiłam się z nim, że on jutro przyjedzie.
Tak
na marginesie od wojny z tytanami minął rok i od tamtego czasu zaczęliśmy ze sobą chodzić.
Nie widzieliśmy się za często bo ja przecież mieszkam w San Francisko
a on w Nowym Jorku. W weekendy przyjeżdżałam na Olimp kontynuować
prace budowlane i Percy cały czas mnie odwiedzał i chciał pomagać.
Ale ja więcej czasu na niego wrzeszczałam. Na przykład gdy próbował
zespawać dwa pręty. To mu się oczywiście nie udało i roztopił
betoniarkę a, że ona przewracała cement to cały się wylał na
podłogę i zastygł w czym prawie że wszyscy utknęliśmy tam. Ale
mniejsza z tym czas się pakować.
***
Wybiła
piętnasta ja już byłam gotowa do wyjazdu. Nałożyłam na siebie
niebieską sukienkę i białe balerinki. Wybiegłam przed dom gdzie
mój ojciec i Argus dyskutowali o czymś. Jednak gdy mnie zobaczyli
nagle przestali.
- O! Annabeth jesteś! Argus już się niecierpliwił.
- Dobrze tato. Nie mam pięciu lat umiem sama o siebie zadbać.
- OK To do zobaczenia kochanie.
Ojciec
dał mi buziaka w policzek i już po chwili byłam w drodze do obozu
herosów.Gdy tak jechaliśmy i jechaliśmy strasznie zaczęło mi się
nudzić. Była sobota więc korki nie tylko są w Nowym Jorku.
Po
jakichś 4 godzinach dojechałam do obozu. Wyskoczyłam z furgonetki,
wzięłam swoje torby i poleciała do swojego domku. Gdy weszłam i
się rzuciłam na łóżko osłupiałam. Poczułam, że leżę na
małej karteczce na której było napisane:
" Cześć
kotku!
Czekam
na ciebie w swoim domku z malutką niespodzianką.
Przyjdź do mnie za chwilkę.
Czekam.
Kocham cię!
Twój Percy"
Nie
mogłam czekać więc wybiegłam do domku 3. Wleciałam jak torpeda i rzuciłam się na swojego chłopaka
-Percy!
-Annabeth!
Co cię tu sprowadza? - Zapytał śmiesznie kołysząc brwiami.
-Nie
zgrywaj niewiniątka. Znalazłam karteczkę – powiedziałam po czym
pocałowałam go w usta. - To jaka to niepodziana?
-Zamknij
oczy.
-Nie!
-Proszę
cię Annabeth " Ty moja duszko" – powiedział śmiesznie
naśladując Herę. No cóż a ja się z nim nie spierałam i
zamknęłam oczy.
- Gotowe. Możesz otworzyć.
Ku
moim oczom ukazał się ocean taki szkarłatno zielony jak oczy
Percy'ego oraz cztery żędy świec dwa krzesła i stolik okryty
czerwonym obrusem a na nim...no oczywiście taka zastawa jak na
romantyczną kolację we dwoje świeczki itp. Spojrzałam na
Percy'ego, w te jego cudowne oczy. Zaniemówiłam i tylko się
uśmiechałam. Czułam nawet, ze w kącikach moich oczy zbierają
się łzy.
- Jesteś najpiękniejsza na świcie – powiedział po czym mnie pocałował i złamał za rękę prowadząc do stołu.
- Percy jesteś cudowny. Jeszcze nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił.- Percy tylko się uśmiechnął
- No bo wiesz. Rodzice cię nie zabiorą na romantyczną kolację we dwoje.
Zaczęłam
się śmiać. Mój ukochany zawsze umiał mnie w jakiś sposób
rozweselić, a także i tym razem mu się udało. Zjedliśmy pyszną
i zdrową kolację którą jak mnie mam pomogła Percy'emu zrobić
Kalina.
Robiło
się już późno a my siedzieliśmy na molo wtuleni w siebie.
Zaczęło mi się robić zimno więc glonomóżdżek dał mi swoją kurtkę, po czym kazał mi chwilkę poczekać to się zgodziłam.
Po
paru sekundach Percy wrócił od mnie cały w skowronkach po czym
kazał mi usiąść na krześle. Zrobiłam o co mnie prosił. I nagle
zatkało mnie. Percy uklęknął przede mną z czerwonym
pudełeczkiem z pierścionkiem po czym wyrecytował:
- Annabeth Jesteś najcudowniejszą kobietą w moim życiu i kocham cię całym sercem. Czy uczynisz mi tez zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Annabeth Jesteś najcudowniejszą kobietą w moim życiu i kocham cię całym sercem. Czy uczynisz mi tez zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Percy! Kocham cię! Tak oczywiście, że tak!
Założył
mi pierścionek na palec [po czym z księżyca zleciały aniołki z
kawałkiem księżyca i zrobiły nam zdjęcie. Nagle na niebie widać
było czarno białe zdjęcie tulących się do siebie mnie i
Percy'ego.
Mój
ukochany zaczął mnie całować po czym szepnął mi.
-Choć
się przejdziemy na pola truskawek.
-Percy
dla ciebie wszystko.
-Jesteś
piękna. Chodźmy.
Ku
mojemu zdziwieniu nikt nie trenował ale wszyscy patrzyli się w
gwiazdy. Gdy nas zobaczyli zaczęli bić brawa i gratulować.
Nawe3t
Pan D. I Chejron podeszli.
-Percy
i Annabeth chcielibyśmy z całego serca wam pogratulować. Ale
niestety mamy złe wieści.
-Chejronie?
Co się stało? - zapytałam. - Proszę powiedz nam teraz.
- No cóż drogie dziecko. Te wieści mogą okazać się druzgocące ale... Matka Ziemia powstaje.
- Jak to? - krzyknął Percy
- Chłopcze po przegranej tytanów giganci pod namową Gai zaczęli się budzić. Od Hermesa Ateny Artemidy i Posejdona wiadomo, że powstał już Polybotes anty-Posejdon i ...
- Zaraz. Ale dlaczego "anty"?
- Percy bogów wszystkich jest od groma ale nawet ja ich nie znam. Każdy bóg od dzielnie ma giganta za wroga. Karzy gigant jest stworzony do zabicia konkretnego boga na przykład Poryforion jest stworzony do zabicia Zeusa a jak powiedział Chejron Polybotes do zabicia Posejdona. Ci giganci zostali zrodzeni przez Gaję i samego Tartara, gdy właśnie po opanowaniu tronu..
- Przez bogów – zabrał mi głos Pan D. - Gaja jak to wkurzona matka urodziła gigantów aby zrobili wojnę. I ta wojna z gigantami została nazwana Gigantomachią. Ledwo co ich pokonaliśmy.
- Więc dzieci narazie starczy tych wiadomości. Idźcie do swoich domków [przygotować się do powitalnego apelu i kolacji.
- Chejronie...-zaczęłam.- Proszę powiedz nam jacy giganci powstali. Proszę
- Porozmawiamy jutro – powiedział oschle.-Na razie idźcie się szykować do Apelu. Do zobaczenia.
*****
Siedzieliśmy z Percym na polach truskawek. A ja rozmyślałam jak Chejron mógł
nas a przede wszystkim mnie tak spławić. Przecież on zawsze ale to
zawsze mówi mi o wyszystkim. Ale jeśli sam z siebie zachował
milczenie to sprawa musi być poważna. No ale cóż czas skończyć
zaprzątać sobie głowę Chejronem. Już miałam się wydrzeć na
Percy'ego , że wywalił mnie w błoto. Ale zabrzmiał dźwięk
konchy wołającej na apel powitalny i kolację.
- Czas iść glonomóżdżku. Choć.
Złapałam
go za rękę nie dając mu pozwolenia do odpowiedzi.
Siedzieliśmy
i czekaliśmy aż Chejron z Panem D. Łaskawie przyjdą, ale to
troszkę potrwało. Gdy się wreszcie zjawili Chejron zaczął.
- Witajcie herosi! Widzę, że jest was tutaj dużo, i wszyscy dotarliście do obozu cali i zdrowi. NA Początek chciałbym ogłosić kilka rzeczy. Pierwszą jest to, że gratuluję Percy'emu i Annabeth zaręczyn i...
Chejron
k kontynuował dalej coś o bezpieczeństwie bla bla bla. Ale ja
miałam ochotę z stąd iść i zabrać ze sobą Percy'ego.
- Chodź!
- Annabeth! Gdzie?
- Zaraz sam zobaczysz. Szybko zanim nas zatrzymają.
I pobiegliśmy do lasu w mrok. Gdy dotarliśmy do mojego sekretnego miejsca. Przed nami rozciągała się niewielka polana cała w
zieleni z kwiatkami i ze szkarłatno zielonym począkiem wodnym.
Zópełnie takim samym jak kolor oczu glonomóżdżka. Na polanie
byloo jeszcze dużo drzew i krzakow a dobrze wiedziała, że w jednym
drzewie mieszkała Kaliną z Groverem.
- Choć Percy czas odwiedzić Grovera.
Puk
puk puk. Zapukaliśmy
trzy razy i po chwili w drzwiach stanął Grover z niedojedzoną
puszką po coli.
- Grover! -krzyknął Percy.- Jak ja cię stary dawno nie widziałem. Ale urosłeś!
- Ja też się cieszę, że was widzę – powiedział satyr cały w skowronkach. -Proszę wejdźcie. Rozgośćcie się. Usiądźcie ja zrobię wam herbaty i porozmawiamy.
Weszłam pierwsza i
zdumiał mnie widok całego mieszkania. Było ono przestronne i duże.
Bardzo duże. Równie dobrze mogło tak wjechać 5 czołgów a i tak
by się pomieściły. Była tam wielka kochania koloru brązowego z
drzewnych szafek i uchwytów i korzeni. Salon był równie wielki.
Ściany koloru morskiej zieleni a na nich wisiały kwiaty w kolorach
tęczy, była kanapa z liści i drewniany stół z kory drzewa oraz
takie tam.
Nagle z sypialni
wyszła ciężarna Kalina.
-Percy! Annabeth!
Jak miło was widzieć – powiedziała z uśmiechem.- Minęło tyle
czasu!
- Kalino! Ciebie też miło widzieć. Jejku w tym stanie wyglądasz kwitnąco.
- Herbata! -wtrącił się Grover.- Mięta z melisą. Pychaaa
- Och Grover ty to nic się nie zmieniłeś – powiedział Percy, po czym wszyscy razem zasiedliśmy przy stole.
Moglibyśmy tak
siedzieć i gadać na temat Kalinki ale rozmowa zeszła na nasz
temat.
Podczas gdy chłopcy
wyszli pogadać Kalina zaczęła.
-No moja kochana.
Szłyszam to i owo i chciałabym się dowiedzieć parę rzeczy.
-Och Kalino jesteśmy
ze sobą od roku. Dzisiaj Percy mi się zaręczył.
- Gratuluję!
- Dziękuję. Żebyś ty to kochana widziała. Naprawdę się postarał.
Kalina spochmurniała
- Widzisz, ty to masz szczęście. Z Groverem spodziewam się dziecka, a on tylko leży i je te puszki i jeszcze mi się nie zaręczył.
- Ann! Czas iść! - krzyknął Percy
- Idę!. Dobrze Kalinko ja muszę już iść. Jeszcze wpadnę do ciebie i przekaże wiadomości...ale sama najpierw muszę porozmawiać z Chejronem. Do zobaczenia – zostawiłam ją bez wyjaśnień i wybiegłam.
Percy czekał na
mnie na dworze cały w skowronkach. Szliśmy w milczeniu trzymając
się za ręce. Odprowadził mnie domku Ateny pocałował i sam
poszedł spać do swojego domku.
------------------------------------
Mam nadzieję, że wam się podobał ten rozdział.
Nikola przede wszystkim tobie.
Jak mówiłam rozdziały będą dodawane 2-3 razy w tygodniu co tydzień.
Całuski :** <3
Marie Jackson
Fajny rozdział, trochę błędów, ale to nic :D
OdpowiedzUsuńMega Fajne! Strasznie mnie wciągną twój rozdział :D
OdpowiedzUsuń