poniedziałek, 26 stycznia 2015

Percabeth story; Rozdział 3 " Tak się cieszę, że was widzę"



Hej!
Tu znów ja :)
Przepraszam z całego serca, że nie pisałam, ale w tedy kiedy miałam napisać nie mogłam bo miałam sprawdzian szóstoklasisty. A kiedy już miałam pisać wyjechałam do babci na wieś :\ a niestety u babci internet nie działa. No więc "nareszcie" macie rozdział :)
Życzę miłego czytania:**
Marie Jackson

------------------------------------------------------

Byłam gotowa już o wpół do drugiej. Spakowałam ubrania na zmianę ( tak na marginesie. Miałam czarodziejską torbę tak samo jak Percy Thalia i Grover. To był prezent od taty Percy'ego.), wzięłam kilka par spodni, spodenek, spódnic, sukienek, bluzek, i butów. Czekałam razem z Percy'm na Thalię i Grovera. Gdy tak czekaliśmy Percy nagle mnie zapytał
  • Gdzie chciałabyś mieć wesele? - Tak naprawdę zaskoczyło mnie to pytanie.
  • Nie wiem jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. A ty?
  • Nie wiem Annabeth. Ale jestem pewien jednego.
  • Czego?
  • Że chcę aby było w obozie i przed końcem wakacji. Mam nadzieję, żę nie masz do mnie wyrzutów, że tak szybko.
  • Och Percy. Ja też bym chciała  jak najszybciej ale nie wiem, czy jest to możliwe. Tak przepowiednia Rachel, to musi się stać w te wakacje. Ja jestem tego pewna. Przecież gdyby Gaja nie budziła siebię, dzieci i starożytnych mocy. Ta przepowiednia mogłaby się nie ziścić przez następne pokolenia.
Glonomóżdżek już chciał protestować, ale przeszkodziła mu biegnący w naszą stronę Thalia i Grover. Córka Zeusa miała na sobie czarne leginsy do kostek, czarną bluzkę na ramiączka, czarną Ramoneskę i glany nabite ćwiekami. A satyr, cóż z jego stronie, nie można było by się spodziewać eleganckiego garnituru i pantofli. Ale na taką wyprawę założył chociaż dostosowany dres. Jego plecak 1/3 zajmowały puszki i jedzenie. Zastanawialiśmy się jak można tyle pomieścić w jego brzuchu, ale jeżeli Percy może zjeść więcej i nie przytyć to pomyślcie ile Grover.
  • Gotowi? - zapytała córka Zeusa
  • Jasne - odprawił glonomóżdżek potrząsając kluczykami, które ukradliśmy  Argusowi. - Transport też załatwiony.
  • Dobra jedziemy zanim się skapną, że nas nie ma.
  • Wsiadajcie.
Podróż zajęłam nam kilka godzin ja z przodu razem z kierującym Percym a Thalia i Grover z tyłu.
Przez pierwszą godzinę podróż minęła spokojnie rozmawialiśmy o wielu rzeczach np . O Kalinie, Łowczyniach i wgl. Nim się obejrzeliśmy znajdowaliśmy się w Las Vegas pół drogi do Hollywood.
  • Już niewiele, powinniśmy dojechać spokojnie. Przecież kto mógłby nas zaatakować?
  •   Eee Percy...wykrakałeś. - Krzyknął zrozpaczony Grover. Przed nami pojawił się piekielny ogar, Echidna którą spotkał Percy pięć lat temu na łuku oraz dwie gorgony, ale one nie zamieniały w kamień.
  • Witajcie herosi! Kogo my tu mamy? No proszę Percy Jackson ! Miło cię widzieć chłopcze, minęło pięć lat.
  • Echidno proszę -wyszła na przód Euriale.- Nie zajmuj się dawnymi spotkaniami, zarz się odegrasz. An narazie zobaczmy kto jeszcze jest taki głupi i jedzie do Hadesu.
  • Annabeth Chase...- odezwała się Steno.- Grover Underwood i Thalia Grace. Łowczyni ile czasu?
  • Thalio o czym ona mówi? - spytał Percy
  • Cztery lata temu spotkałyśmy je. Na początku jako zwykłe sprzedawczynie wydawały się normalne cóż ale potem wybiegły jako gorgony rzucając w nas ciastkami i....
  • Kończ! Trzeba się zająć nimi a nie opowieścią o ciastkach.
  • Annabeth przysięgam,że jak...
  • Uważaj – krzyknął satyr po czym wziął pałkę i uderzył z całej siły Euriale pędzącą na nas. -Ja się nią zajmę a wy podzielcie się innymi.
  • Percy ja zabiorę się za Steno, Thalia ty weź ogara, a ty Percy...Echidnę.
Wszyscy kiwnęli ponuro głowami i zabrali się do walki. Rozejrzałam się w około oceniając syutuację. Stwierdziłam, że jest ok i sama zuciłam się na Steno. Pierwsze co czułam, adrenalina, adrenalina która płynie mi w żyłach.
  • Zginiesz córko Ateny. - Powiedziała te słowa po czym sama się na mnie rzuciła.
    Wystawiła pazury i przecięła mi bluzkę na brzuchu. Zawyłam z bólu gdy spojrzałam na swój brzuch myślałam, że zemdleję. Cały miałam we krwi bluzka, stanik – wszystko przesiąkło. Czuła, że tracę przytomność, ukradkiem widziałam jak Percy biegnie do mnie i przecina gorgonę na pół.
  • Annabeth! - krzyczał rozpaczliwie Percy próbując zrobić cokolwiek aby nie zasnęła.
  Usłyszałam tylko to po czym straciłam przytomność.


                                                                   ***
Otworzyłam oczy i spróbowałam się podnieść. Poczułam straszliwy boł który przeszył całą mnie. Po odzyskaniu świadomości rozejrzałam się po sali. Wiedziałam, że jestem w szpitalu, ale nie moglam się domyśleć gdzie jest ta sala. Nagle wszedł Percy, był przygnębiony ale gdy mnie zobaczył rozradował się na całość.
  • Annabeth. Wstałaś już. Tak bardzo się martwiłem. Myślałem...myślałem, że już cię nie zobaczę.
  • Gdzie jesteśmy?
  • Och. Jesteśmy w Hadesie.
  • Ale jak?
  • Mieliśmy szczęście, że morze było niedaleko. Spotkaliśmy się z Moim ojcem. Uleczył cię, ale miałaś wysoką gorączkę, więc Persefona wolała cię zostawić na noc w sali szpitalnej . Ja zabrałem nasze rzeczy i rozpakowałem w pokoju.
  • Dziękuję. Percy zabierz mnie stąd. Tu jest upiornie.
Mój kochany narzeczony zrobił to o co go prosiłam. Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Byłam skrępowana jak zobaczyłam wielkie łoże małżeńskie w kształcie serca na które Percy mnie położył.
  • Gotowe. Ty leż, a ja przyniosę ci jakieś ubranie.
  • Dobrze – powiedziałam.- Idź już.
Poszedł i po chwili wrócił z czystymi spodenkami, czerwonymi vansy  i podkoszulkiem obozowym który leżał przy samym suwaku.
  • Jejku Ann ty chyba całą szafę zabrałaś ze sobą.
  • Skąd wiedziałeś? - Zapytałam a on na odpowiedź parsknął śmiechem.
  • Teraz na serio. Skąd wiedziałeś?
  • Ja myślałem, że ty sobie robisz żarty.
  • Dziewczyna w kwestii ubrań nigdy nie żartuje.
  • Ok ubierz się . Persefona prosiła, że jak się obudzisz dać jej znać to przygotują kolację...kolację jadalną dla śmiertelników.
Poleciałam się przebrać i już po chwili byłam gotowa. Włosy spięłam z koński ogon z wysoką grzywą. Percy na mnie czekał przy drzwiach. Gdy wyszłam  z łazienki złapał mnie za rękę i zaprowadził do sali jadalne. "Sala" jadalna to tylko opis dla bogów normalnie była niewiele mniejsza niż sala obrad na Olimpie. Przy stole siedział Nico, Hades, Persefona, Thalia i Grover.
  • Witaj panie Hadesie, witaj pani Persefono.
  • Witajcie herosi!
  • Cześć wam -przywitał się Nico
  • Hej Nico. Jak tam u ciebie?
  • Dobrze a u was? Słyszałem nowinę i gratuluję. -powiedział cichutko mi na ucho.
  • Droga Annabeth – upomniała sie Persefona .-Widzę, że już ci lepiej to dobrze ale ostrzegam, że ta rana była paskudna i bardzo ale to bardzo wolno będę się goić. Ona była nasączona energią Gai więc myślimy, że ona pozostanie dopóki ona nie zginie.
    • Ojej nie sądziłam, że to takie poważne.
    • Moja droga rany zadane rozwścieczonej najstarszej z najstarszych, zawsze będzie poważne.
    • Może czas się zająć jedzeniem? -odparował Nico rzucając królowej Podziemia rozwścieczone spojrzenia.
    • Może...
    • Smacznego! - krzyknął Hadesa.- No Annabeth słyszałem dobre wieści i wam gratuluję, ale Percy...mógłbyś się postarać ja w twoim wieku nie byłem już prawiczkiem.
Percy omal nie zakrztusił się wodą i cały poczerwieniał. Hades wygadywał tak dalej, różne zboczone fakty. Kiedy nagle odchrząknął.
  • Annabeth, Percy. Z okazji waszych zaręczyn postanowiłem wam wyprawić malutkie przyjęcie. Na Olimpie rzecz jasna. Jeśli się zgodzicie , oddam wam wszystkich przyjaciół którzy zginęli do tego lata. Zoe Nightshade , Bianca di Angelo,Charles Beckendrorf i Silena Beauregard, wszyscy co do jednego. Luke Castellan także. - Jego imię odbiło się echem po całej sali ale nikt nie zaprzeczał. To był dla mnie trudny temat, a co dopiero dla Percy'ego zwłaszcza, że Luke był we mnie zakochany.
  • Annabeth kochanie. Pomyślałam, że potrzebna będzie ci suknia na przyjecie, więc gdy spałaś zdjęłam z ciebie miarę i uszyłam je.
  • Persefono z całego serca ci dziękuję. Ale nie trzeba było.
  • Nonsens. - bogini wzięła mnie pod rękę. -My pójdziemy a HADESEM Z PERCYM, GROVEREM ,THALIĄ I NICO!. Pójdą w odwiedziny do Tanatosa.
Było bardzo miło Persefona wypytywała mnie o masę rzeczy. Ale zastanawiał mnie jej dobry humor. Wiedziałam, że jest to za piękne, żeby okazało się prawdą. Szłyśmy przez ciemny korytarz. Co jakiś czas widziałam dziwne przebłyski w ręku bogini. Ale postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy. Nagle weszliśmy do wielkiej sali na środku było postawione krzesło, a na nim leżała piękna sukienka ze szkarłatnej zieleni. Dosięgała mi prawie do kolan miała cienkie ramiączka i trójkątny dekolt.
  • I jak? Podoba ci się?
  • Pani! To jest przepiękne.
  • Moja kochana chciałabym ci jeszcze coś pokazać.
Klasnęła w ręce i nagle zaczął się wysuwać ekran. Zapytałam ,co chciała mi pokazać a ona odpowiedziała tylko "Przyszłość". Nagle zaczęłam się bać, że ona chce coś zrobić. Ale pomyślałam tylko, że mam jakąś paranoję. Nagle na ekranie pokazały się urywki z mojego życia. Pierwsze spotkanie mnie i Percy'ego, jazda ciężarówką, Przybycie Percy'ego po mnie z Thalią, Groverem i Zoe. Nasz pocałunek w wulkanie St.Helens. I ostatnie z moich najcudowniejszych wspomnień pocałunek. Pocałunek mnie i Percy'ego na dnie morza gdy wyznaliśmy sobie szczerze uczucia. To było cudowne, ale po chwili obraz się zmienił pomyślałam ,że to jakiś koszmar. Leżałam, leżałam na ziemi bez życie ze sztyletem w sercu. Wokoło szalała wojna, przegrywaliśmy. Nagle podbiegł Percy. Był zrozpaczony, płakał normalnie płakał. W tym samym momencie Persefona się odezwała.
  • Nie macie szans moja duszko. Zginiesz. - powiedziała, ale moja duszko?! Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, poczułam jak ostry ból przeszywa mój brzuch. Odważyłam się spojrzeć w dół. Zobaczyłam czubek ostrza, złota cesarskiego który przeszedł przez mój brzuch jak przez bułeczkę maślaną. Odwróciłam się do bogini i spojrzałam jej w oczy w złote oczy.
  • Giń! Córko Ateny! Giń.
W tej właśnie chwili obudziłam się wrzeszcząc "Giń". To był sen. Na bogów to był tylko sen. Jak cudownie. Ale dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę, że jestem pod wodą, leże w wielkiej komnacie ozdobionej muszelkami i perlami o różnych kolorach. Nagle do mnie podpłynął Percy.
  • Annabeth! Tak bardzo się bałem.
  • Percy. Kochanie co co się ze mną stało?
  •   Pamiętasz tą walkę? - zapytał a ja przytaknęłam. -Gorgona ugodzila cię w brzuch swoimi pazurami, a ty niemal natychmiast straciłaś przytomność. U dało mi się jedynie nią zabić i skoczyć do ciebie i przytrzymać, żebyś nie uderzyła głową.
  • A...a gdzie my jesteśmy?
  • Och. Jesteśmy u mojego taty w Atlantyku. Mieliśmy szczęście, że morze było blisko. Tata natychmiast sam po nas przypłynął.
  • Ale to niemożliwe żebyśmy oddychali pod wodą...Thalia i Grover co z nimi?
  • Thalia leży w swojej komnacie, a Grover siedzi w kuchni i je.
  • Percy zabierz mnie do Posejdona.
Zrobił o co prosiłam. Po chwili byłam ubrana w sukienkę z glonow i pereł którą uszyły mi najady. Gdy Percy otworzył mosiężne zielone drzwi moim oczom ukazała się wielka wręcz olbrzymia sala tronowa. Na środku stał mosiężny tron wodorostów i glonów ozdabiany perłami i muszelkami, a na nim siedział Posejdon.
  • Mój panie – ukłoniłam się niezgrabnie, ponieważ rana nie dawała mi się ukłonić.
  • Annabeth! Widzę kochana, że już ci lepiej. Dobrze bo musimy porozmawiać. Perseuszu proszę cię zostaw nas samych wiesz gdzie możesz iść? Goście czekają w holu zaprowadź ich i idź się szykować.
  • Ale...
  • Percy proszę dam sobie radę. - Kiwnął niechętnie głową po czym wyszedł.
  • Annabeth ta rana zadana przez Steno była nasiąknięta energią życiową Gai. Nistety ona nie zniknie dopóki gorgona przez którą ją masz nie zginie.
  • Posejdonie. Ależ to jest nie możliwe. Steno i Euriale są nieśmiertelne.
  • Są teraz. Ale moja droga mity, w tych książkach napisane jest jak zabito karzdego potwora. Napisane są tam rzeczy które nawet dla bogów mogły być niewidoczne.
  • Pamiętam, że ich siostrę meduzę zabił kiedyś Perseusz.
  • Owszem. Imiennik mojego syna. On może ci powiedzieć jak je zabić, ale niestety musisz zrobić to sama.
  • Zrobię co w mojej mocy Posejdonie. Ale jak mam znaleźć Perseusza, jeżeli on nie żyje.
  • Annabeth właśnie to jest ta niespodzianka, a nawet dwie. Pierwsza stoi w drzwiach.
  Odwróciłam się a tam stał Percy ale ni sam z nim stali jeszcze Silena Beauregard i Charlie Beckendorf. Pisnęłam wniebogłosy i rzuciłam się na przyjaciół. Ściskaliśmy się tak przez parę minut.
  • Sliena...- powiedziała, ze łzami w oczach.-To naprawdę wy.
  • Annabeth. Bogowie, myślałam, że już cię nie zobaczę.
  • Sileno my byśmy się zobaczyły, ale to ja żyłam w przygnębieniu.
  • NO dość tych przytulasów. Nie myśl, że w Elizjum nie mamy widomości, codziennie Hermes nas odwiedzał, słyszeliśmy co nieco i z całego Serca wam gratuluję.
  • Och...
  • Ekhem jeszcze reszta niespodzianki czeka na holu – odezwał się bóg jak ogólne zapomnieliśmy o jego obecności.- A druga. Jutro będzie przygotowane na waszą cześć przyjęcie na Olimpie. To prezent od Hadesa. A propos Perseusza niedługo go spotkasz.
Od tej pory nie mogło nic nie być świetne. Posejdon zapewnił nas, że rzeczy wszystkich którzy polegli nie były spalane ani nic tylko wyniesione na strych, w workach które przedstawiały symbole domków. Lecz niespodzianka którą dostałam później przebiła wszystko.

---------------------------------------------
Mam nadzieję, że wam się podobał. Troszeczkę sie nad nim napracowałam :)
Ściskam :)
Marie Jackson



środa, 7 stycznia 2015

Przeprosiny :'(

                                            Przepraszam

  

 

Przepraszam was bardzo kochani, ale narazie nie będzie dalszego rozdziału, bo wiecie testy szóstoklasisty troszeczkę czasu pochłaniają. Więc jeszcze raz bardzo przepraszam i mówię, że następny rozdział ukarze się dopiero za tydzień :'(

Marie Jackson :*** 

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział drugi - "Niespodzianka i zaskoczenie, które ją dopadło"

Hejka
Piszę do was znów ja. Wasza Marie :**
Ten rozdział dedykuję dwóm osobom. Mojej przyjaciółce...której wzasadzie mogę dedykować całego bloga :D i Dżerrce :)
To tyle jeśli o to chodzi. Mam nadzieję, że się wam spodoba
Ściskam
Marie Jackson ^^,




Obudził mnie dźwięk konchy wołającej na śniadanie. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego jest tak wcześnie gdy spojrzałem na swój zegarek. Wstałem, poszedłem zrobić szybki prysznic i ubrać się. Gdy to wszystko zrobiłem prędką pobiegłem do pawilonu jadalnego. Usiadłem i czekałem, aż reszta domków raczy przyjść. Czekałem i czekałem kilka minut, aż nagle zobaczyłem maszerujący w moją stronę domek Ateny. Prowadził im nikt inny jak moja cudowna dziewczyna. Miała na sobie bialy t-shirt spodenki galaxy oraz granatowe con verse. Włosy miała związane w koński ogon i zrobiony delikatniutki makijaż. Puściłem do niej oczko a ona odpowiedziała do mnie tym swoim słodkim uśmiechem po którym odpływałem w krainę miłości. Czasami mam ochotę podziękowac Atenie, że zrodziła tak piękną tak słodką kobietę jak Annabeth.
-Herosi! Widzę, że jesteśmy już wszyscy. Więc chciałbym ogłosić, że takie apele będą organizowane kilka razy w tygodniu. Częściej niż wcześniej. Dobrze cas przejść do konkretów. Przestawiam plan dnia który będzie obejmował cale wakacje, choć z czasem zacznie się zmieniać.
800 – 900 – Śniadanie
900 – 1000 - Sprzątanie w domkach
1000 – 1030 – Inspekcja, którą jutro kontroluje Annabeth Chase
1030-1130 – Trening
1130-1330 – Bitwa o sztandar.
1330-1430 – Obiad
1430-1630 – Czas wolny
1630-1830 - Trening
1830-1930 – Kolację
1930-2030 - Ognisko
-Inspekcje będą odbywały się raz w tygodniu. Jak słyszeliście treningi będą teraz przedłużane z nagłej sytuacji, której nie mogę wam narazie zdradzić. A! Prawie, że bym zapomniał. Trójka najlepszych herosów XXI wieku została wybrana do siedzenia w konkretnych miejscach. Są to: Annabeth Chase, Percy Jackson i Thalia Grace, która jeszcze do nas nie przybyła. Dobrze herosi, życzę wam smacznego śniadania.

Śniadanie było dość smaczne gdyby nie to, że potrawy były tylko nisko kaloryczne, a mi potrzeba było czegoś tuczącego. Ale późniejszy trening okazał się tak bardzo męczący. Dwie godziny walki na miecze. Tak bardzo męczące, że od razu po treningu nie czkając na konchę pobiegłem szybciutko pod prysznic. Gdy wyszedłem zaskoczył mnie widok Annabeth leżącej u mnie na łóżku.
  • Hej! Nareszcie jesteś.
  • No jestem. A co cię tu sprowadza?
  • Oj przestań. Nie mogę odwiedzić własnego chłopaka?
  • Ann znam cię musi coś być na rzeczy – naciskałem bo widziałem łzy w jej oczach, aż tak bardzo, że rzuciła mi się w ramiona i rozpłakała na dobre.
  • Annabeth proszę – pocałowałem ją w czoło wziąłem na kolana usadziłem i wtuliłem.-Proszę powiedz mi.
  • Tak bardzo mi jej brakuje tak bardzo..bardzo.
  • Ale kogo? -zapytałem, a moja dziewczyna spojrzała na mnie swoimi ślicznymi choć zapłakanymi i opuchniętymi oczami.
  • Si...si...si...Sileny.
  • Wiem co czujesz, mi też bardzo jej brakuje i Bekendorfa ,ale pamiętaj o Gaji i reszcie świata. Nie możesz okazać chwili słabości w takiej okazji. A ja przysięgam ci na Styks, że przyprowadzę ich oboje i resztę. - Z tymi słowami położyłem się z Ann na łóżku i zacząłem całować. Byśmy tak leżeli do obiadu, ale przeszkodziła nam Clarisse.
  • No przepraszam kochani, ale ta łowczyni od Zeusa przybyła.
  • Thalia! - Ann szybko wytarła oczy, złapała mnie z rękę i wyleciała z domku niczym torpeda.
  • Hej Thalio! Miło cię widzieć. - Przywitałem się starając się emanować optymizmem
  • Och Percy. Mi też miło cię widzieć, ale nie musisz się starać być grzecznym chłopcem i Annabeth. Bogowie! Minęło tyle czasu, ale wypiękniałaś.
  • Thalio. Nie dawałaś znać od roku już myślałam, że poległaś.
  • O mnie się nie martw ale...-zwróciła się do mnie. -Słyszałam, że się wam układa i gratuluję z całego serca.
  • Dziękujemy. Annabeth dajmy Thalii się rozpakować później – zwróciłem się tym razem ja do córki Zeusa. - Thalio przyjdź do nas jak się rozpakujesz będziemy na ciebie czekać w domku Posejdona.
Powiedziałem po czym złapałem moją narzeczoną za rękę i zabrałem do domku.


                                                                       *****



Przegapiliśmy obiad, ale przyjazd Thalii dał nam dobre usprawiedliwienia. Siedziałem czekając na obie dziewczyny gdy nagle rozległo się pukanie i weszła Ann.
  • Jestem. Thalia zaraz przyjdzie. -Była ubrana w białą bluzkę na ramiączka oraz swoje ulubione dżinsowe spodenki, stopy miała bose, a włosy splecione w kłosa opadającego na ramię. Na twarzy było widać pomalowane ciemnym cieniem do powiek powieki oraz usta wymalowane czerwonym błyszczykiem do ust o smaku truskawkowym, smaku jej ulubionych owoców.
  • Jej kochanie ślicznie wyglądasz.
  • Percy jesteś strasznie słodki wiesz?!
  • Ale..
Tę chwilę przerwała nam córka Zeusa. Miała na sobie czarne con verse, spodenki, bluzkę na ramiączka w tym samym kolorze. Włosy związała czarną chustką moro i zaplotła w koka. Miała coś jeszcze nowy naszyjnik a raczej dwa jeden z napisem "Thalia" a drugi z napisem "Łowczyni".
  • Przepraszam, ale Chejron mnie na chwilkę zatrzymał. To o czym chcieliście mi opowiedzieć?
  • Thalio te wieści mogą okazać się naprawdę złe. Bardzo złe.
  • Nie trzymajcie mnie w niepewności mówcie!
  • Gaja. Gaja się budzi.
  • Nie...niemożliwe – wyjąkała. -A wiec  to prawda. Pani Artemida ostrzegała wszystkie Łowczynie przed nowym zagrożeniem ze strony starszych. Nikt nie wiedział o co chodzi, a ona nie chciała nam wyjaśnić.
  • Tak wszyscy giganci się budzą. Mamy wiadomości, że przebudził się Polybotes, Klytios, Alkyoneus oraz Enkleados.
  • Nie będę przed wami ukrywała, że to źle, bardzo źle i trzeba coś z tym zrobić.
  • Ja wiem! - krzyknąłem – Hades poprośmy o pomoc Hadesa!
  • Percy to szaleństwo.
  • Ale ja mam zaproszenie od Hadesa. Wystarczy, że się tam udamy i go poprosimy o przywrócenie do życia poległych herosów, ze wszystkich lat. Annabeth obiecałem ci przysiągłem na styks i dotrzymam słowa.
  • Dobrze ale czas na ognisko.
  • Chodźmy.
Gdy weszliśmy na teren ogniskowy wszystkie miejsca był y prawie zajęte. Została do zasiedlenie jedna ławka na której oczywiście usiedliśmy. Dołączył do nas również Grover oraz nasza wyrocznia Rachel Elizabeth Dare, która właśnie skończyła pierwszy rok nauki w szkole dla młodych dam w Clarion.

Gdy było już po ognisku mieliśmy troszkę czasu na przygotowanie się do kolacji ale my postanowiliśmy powiedzieć im nasz plan o wycieczce  do świata umarłych.
  • Percy to świetny pomysł. Zabierzcie ze sobą Thalię i Grovera a ja was będę kryła. Przez rok ćwiczyłam sztuczki manipulowania mgłą, wiele umiem.
  • Dobrze. To pozostaje nam objaśnić szczegóły. Spotkamy się o pierwszej w nocy przy sośnie Thalii. Pożyczmy furgonetkę Argusa i pojedziemy do Hollywood. Niech każdy nas zabieże zapasowe ubrania oraz drachmy i pieniądze śmiertelników.
  • Zapamiętacie?
  • Tak -odpowiedzieli zbiorowo.
  • Noto idźcie się szykować i pamiętajcie pierwsza w nocy i ciii.


Liczę,że wam się podobało. I strasznie przepraszam za te kropki, bo kurcze ja to piszę na komputerze i jakoś tak to wychodzi.
Marie Jackson




niedziela, 4 stycznia 2015

Percabeth story - Rozdział 1 - " Z jego strony to takie słodkie, ale późniejsze Wiadomości okazały się druzgocące."

                                             Hejka
Mam na imię Majka i mam 12 lat. Mieszkam w Wyszowie i zaczynam prowadzić tego bloga. Jest to mój drugi blog. Rozdziały pisałam sama. Będę je zamieszczała 2-3 razy w tygodniu, mozę troszkę rzadziej. Dedykuję tego bloga mojej przyjaciółce która jest pierwszą jego czytelniczką.
Całuski :*
Marie Jackson

 ----------------------------

Wstałam o 700 i właśnie szłam do kuchni gdy usłyszałam głos taty.
  • Annabeth! Pora wstawać o 15 przyjedzie po ciebie Argus!
  • Spokojnie tato już wstałam już – powiedziałam zaspanym głosikiem.- Już nie śpię
  • Dobrze córeczko zrób sobie śniadanie i zacznij się szykować – powiedział mój ojciec z uśmiechem na twarzy. - Nie chcesz chyba żeby Percy na ciebie czekał.
  • Tato umówiłam się z nim, że on jutro przyjedzie.
Tak na marginesie od wojny z tytanami minął rok i od tamtego czasu zaczęliśmy ze sobą chodzić.
Nie widzieliśmy się za często bo ja przecież mieszkam w San Francisko a on w Nowym Jorku. W weekendy przyjeżdżałam na Olimp kontynuować prace budowlane i Percy cały czas mnie odwiedzał i chciał pomagać. Ale ja więcej czasu na niego wrzeszczałam. Na przykład gdy próbował zespawać dwa pręty. To mu się oczywiście nie udało i roztopił betoniarkę a, że ona przewracała cement to cały się wylał na podłogę i zastygł w czym prawie że wszyscy utknęliśmy tam. Ale mniejsza z tym czas się pakować.


***


Wybiła piętnasta ja już byłam gotowa do wyjazdu. Nałożyłam na siebie niebieską sukienkę i białe balerinki. Wybiegłam przed dom gdzie mój ojciec i Argus dyskutowali o czymś. Jednak gdy mnie zobaczyli nagle przestali.
  • O! Annabeth jesteś! Argus już się niecierpliwił.
  • Dobrze tato. Nie mam pięciu lat umiem sama o siebie zadbać.
  • OK To do zobaczenia kochanie.
Ojciec dał mi buziaka w policzek i już po chwili byłam w drodze do obozu herosów.Gdy tak jechaliśmy i jechaliśmy strasznie zaczęło mi się nudzić. Była sobota więc korki nie tylko są w Nowym Jorku.
Po jakichś 4 godzinach dojechałam do obozu. Wyskoczyłam z furgonetki, wzięłam swoje torby i poleciała do swojego domku. Gdy weszłam i się rzuciłam na łóżko osłupiałam. Poczułam, że leżę na małej karteczce na której było napisane:
" Cześć kotku!
Czekam na ciebie w swoim domku z malutką niespodzianką.
Przyjdź do mnie za chwilkę.
Czekam.
Kocham cię!
Twój Percy"
Nie mogłam czekać więc wybiegłam do domku 3. Wleciałam jak torpeda i rzuciłam się na swojego chłopaka
-Percy!
-Annabeth! Co cię tu sprowadza? - Zapytał śmiesznie kołysząc brwiami.
-Nie zgrywaj niewiniątka. Znalazłam karteczkę – powiedziałam po czym pocałowałam go w usta. - To jaka to niepodziana?
-Zamknij oczy.
-Nie!
-Proszę cię Annabeth " Ty moja duszko" – powiedział śmiesznie naśladując Herę. No cóż a ja się z nim nie spierałam i zamknęłam oczy.

  • Gotowe. Możesz otworzyć.
Ku moim oczom ukazał się ocean taki szkarłatno zielony jak oczy Percy'ego oraz cztery żędy świec dwa krzesła i stolik okryty czerwonym obrusem a na nim...no oczywiście taka zastawa jak na romantyczną kolację we dwoje świeczki itp. Spojrzałam na Percy'ego, w te jego cudowne oczy. Zaniemówiłam i tylko się uśmiechałam. Czułam nawet, ze w kącikach moich oczy zbierają się łzy.
  • Jesteś najpiękniejsza na świcie – powiedział po czym mnie pocałował i złamał za rękę prowadząc do stołu.
  • Percy jesteś cudowny. Jeszcze nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił.- Percy tylko się uśmiechnął
  • No bo wiesz. Rodzice cię nie zabiorą na romantyczną kolację we dwoje.
Zaczęłam się śmiać. Mój ukochany zawsze umiał mnie w jakiś sposób rozweselić, a także i tym razem mu się udało. Zjedliśmy pyszną i zdrową kolację którą jak mnie mam pomogła Percy'emu zrobić Kalina.
Robiło się już późno a my siedzieliśmy na molo wtuleni w siebie. Zaczęło mi się robić zimno więc glonomóżdżek dał mi swoją kurtkę, po czym kazał mi chwilkę poczekać to się zgodziłam.
Po paru sekundach Percy wrócił od mnie cały w skowronkach po czym kazał mi usiąść na krześle. Zrobiłam o co mnie prosił. I nagle zatkało mnie. Percy uklęknął przede mną z czerwonym pudełeczkiem z pierścionkiem po czym wyrecytował:
- Annabeth Jesteś najcudowniejszą kobietą w moim życiu i kocham cię całym sercem. Czy uczynisz mi tez zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
  • Percy! Kocham cię! Tak oczywiście, że tak!
Założył mi pierścionek na palec [po czym z księżyca zleciały aniołki z kawałkiem księżyca i zrobiły nam zdjęcie. Nagle na niebie widać było czarno białe zdjęcie tulących się do siebie mnie i Percy'ego.

Mój ukochany zaczął mnie całować po czym szepnął mi.
-Choć się przejdziemy na pola truskawek.
-Percy dla ciebie wszystko.
-Jesteś piękna. Chodźmy.
Ku mojemu zdziwieniu nikt nie trenował ale wszyscy patrzyli się w gwiazdy. Gdy nas zobaczyli zaczęli bić brawa i gratulować.
Nawe3t Pan D. I Chejron podeszli.
-Percy i Annabeth chcielibyśmy z całego serca wam pogratulować. Ale niestety mamy złe wieści.
-Chejronie? Co się stało? - zapytałam. - Proszę powiedz nam teraz.
  • No cóż drogie dziecko. Te wieści mogą okazać się druzgocące ale... Matka Ziemia powstaje.
  • Jak to? - krzyknął Percy
  • Chłopcze po przegranej tytanów giganci pod namową Gai zaczęli się budzić. Od Hermesa Ateny Artemidy i Posejdona wiadomo, że powstał już Polybotes anty-Posejdon i ...
  • Zaraz. Ale dlaczego "anty"?
  • Percy bogów wszystkich jest od groma ale nawet ja ich nie znam. Każdy bóg od dzielnie ma giganta za wroga. Karzy gigant jest stworzony do zabicia konkretnego boga na przykład Poryforion jest stworzony do zabicia Zeusa a jak powiedział Chejron Polybotes do zabicia Posejdona. Ci giganci zostali zrodzeni przez Gaję i samego Tartara, gdy właśnie po opanowaniu tronu..
  • Przez bogów – zabrał mi głos Pan D. - Gaja jak to wkurzona matka urodziła gigantów aby zrobili wojnę. I ta wojna z gigantami została nazwana Gigantomachią. Ledwo co ich pokonaliśmy.
  • Więc dzieci narazie starczy tych wiadomości. Idźcie do swoich domków [przygotować się do powitalnego apelu i kolacji.
  • Chejronie...-zaczęłam.- Proszę powiedz nam jacy giganci powstali. Proszę
  • Porozmawiamy jutro – powiedział oschle.-Na razie idźcie się szykować do Apelu. Do zobaczenia.


                                                                           *****

Siedzieliśmy z Percym na polach truskawek. A ja rozmyślałam jak Chejron mógł nas a przede wszystkim mnie tak spławić. Przecież on zawsze ale to zawsze mówi mi o wyszystkim. Ale jeśli sam z siebie zachował milczenie to sprawa musi być poważna. No ale cóż czas skończyć zaprzątać sobie głowę Chejronem. Już miałam się wydrzeć na Percy'ego , że wywalił mnie w błoto. Ale zabrzmiał dźwięk konchy wołającej na apel powitalny i kolację.
  • Czas iść glonomóżdżku. Choć.
Złapałam go za rękę nie dając mu pozwolenia do odpowiedzi.
Siedzieliśmy i czekaliśmy aż Chejron z Panem D. Łaskawie przyjdą, ale to troszkę potrwało. Gdy się wreszcie zjawili Chejron zaczął.
  • Witajcie herosi! Widzę, że jest was tutaj dużo, i wszyscy dotarliście do obozu cali i zdrowi. NA Początek chciałbym ogłosić kilka rzeczy. Pierwszą jest to, że gratuluję Percy'emu i Annabeth zaręczyn i...
Chejron k kontynuował dalej coś o bezpieczeństwie bla bla bla. Ale ja miałam ochotę z stąd iść i zabrać ze sobą Percy'ego.
  • Chodź!
  • Annabeth! Gdzie?
  • Zaraz sam zobaczysz. Szybko zanim nas zatrzymają.
I pobiegliśmy do lasu w mrok. Gdy dotarliśmy do mojego sekretnego miejsca. Przed nami rozciągała się niewielka polana cała w zieleni z kwiatkami i ze szkarłatno zielonym począkiem wodnym. Zópełnie takim samym jak kolor oczu glonomóżdżka. Na polanie byloo jeszcze dużo drzew i krzakow a dobrze wiedziała, że w jednym drzewie mieszkała Kaliną z Groverem.
  • Choć Percy czas odwiedzić Grovera.
Puk puk puk. Zapukaliśmy trzy razy i po chwili w drzwiach stanął Grover z niedojedzoną puszką po coli.
  • Grover! -krzyknął Percy.- Jak ja cię stary dawno nie widziałem. Ale urosłeś!
  • Ja też się cieszę, że was widzę – powiedział satyr cały w skowronkach. -Proszę wejdźcie. Rozgośćcie się. Usiądźcie ja zrobię wam herbaty i porozmawiamy.
Weszłam pierwsza i zdumiał mnie widok całego mieszkania. Było ono przestronne i duże. Bardzo duże. Równie dobrze mogło tak wjechać 5 czołgów a i tak by się pomieściły. Była tam wielka kochania koloru brązowego z drzewnych szafek i uchwytów i korzeni. Salon był równie wielki. Ściany koloru morskiej zieleni a na nich wisiały kwiaty w kolorach tęczy, była kanapa z liści i drewniany stół z kory drzewa oraz takie tam.
Nagle z sypialni wyszła ciężarna Kalina.
-Percy! Annabeth! Jak miło was widzieć – powiedziała z uśmiechem.- Minęło tyle czasu!
  • Kalino! Ciebie też miło widzieć. Jejku w tym stanie wyglądasz kwitnąco.
  • Herbata! -wtrącił się Grover.- Mięta z melisą. Pychaaa
  • Och Grover ty to nic się nie zmieniłeś – powiedział Percy, po czym wszyscy razem zasiedliśmy przy stole.
Moglibyśmy tak siedzieć i gadać na temat Kalinki ale rozmowa zeszła na nasz temat.
Podczas gdy chłopcy wyszli pogadać Kalina zaczęła.
-No moja kochana. Szłyszam to i owo i chciałabym się dowiedzieć parę rzeczy.
-Och Kalino jesteśmy ze sobą od roku. Dzisiaj Percy mi się zaręczył.
  • Gratuluję!
  • Dziękuję. Żebyś ty to kochana widziała. Naprawdę się postarał.
Kalina spochmurniała
  • Widzisz, ty to masz szczęście. Z Groverem spodziewam się dziecka, a on tylko leży i je te puszki i jeszcze mi się nie zaręczył.
  • Ann! Czas iść! - krzyknął Percy
  • Idę!. Dobrze Kalinko ja muszę już iść. Jeszcze wpadnę do ciebie i przekaże wiadomości...ale sama najpierw muszę porozmawiać z Chejronem. Do zobaczenia – zostawiłam ją bez wyjaśnień i wybiegłam.
Percy czekał na mnie na dworze cały w skowronkach. Szliśmy w milczeniu trzymając się za ręce. Odprowadził mnie domku Ateny pocałował i sam poszedł spać do swojego domku.

------------------------------------

Mam nadzieję, że wam się podobał ten rozdział. 
Nikola przede wszystkim tobie.
Jak mówiłam rozdziały będą dodawane 2-3 razy w tygodniu co tydzień.
 Całuski :** <3
Marie Jackson